zagłusza myśli, brat śnieżystych żagli
w tle nostalgicznie deszcz spokojnie leje
nie powiem słowa dziś nic mnie nie nagli.
Otwieram barek wznoszę toast skromny
za te godziny w tygodniu zgubione
dzwoni telefon jakby głos rozsądny
choć wizja nęci krew mi się nie grzeje.
Mam swoją chwilę
patrzę czule w siebie
relaks wśród piękna kobiecego ciała
i choć noc dnieje snu mi nie zabraknie
w cieple miłości z niewinnego Grala.