Wypijam rankiem bursztynowy napój<br />
Postrzegam wtedy zarys mej ściany<br />
Na której wisi kolaż rozmazany<br />
Twego portretu nocą wyśnionego<br />
***<br />
Nie widzę głębi twych modrych oczu<br />
Pragnień domyślnych letniego czasu<br />
Chyba zgadywać po prostu muszę<br />
I namalować je w tle obrazu<br />
<br />
Niechaj nim będzie nasze spotkanie<br />
Takie dyskretne, jak me wyznanie<br />
Gdzieś na polanie w żarze ogniska<br />
Gdzie iskra uczuć w niebo wytryska<br />
<br />
Razem złączeni w pędzie kosmosu<br />
Dwa ziarnka piasku nieświadom losu<br />
wspólnie się skryło w tej muszli czasu<br />
Wśród stękań duchów, ciszy, hałasu;<br />
<br />
I nam się przyśnił taniec żurawia<br />
Co przed swą śmiercią gody wyprawia<br />
Znowu ta zięba ckliwa dziś jakaś<br />
Koncert muzyczny zacznie nam sprawiać?<br />
<br />
To tło zaledwie, gdzie główny temat?<br />
Ty ma Poezjo resztę domaluj<br />
Kolor spojrzenia, w którym coś drzemie<br />
I kwiat nieznany dłoni podaruj<br />
<br />
Ubierz swój portret w dobrane szaty<br />
O zmarszczce na czole też nie zapomnij<br />
Ukryj swój uśmiech w pijanych gwiazdach<br />
Oto Twój portret, święty, i cały;<br />
<br />
Sen mój o Tobie tak doskonały;<br />
Namalowany wspólnie Jesienią<br />
Kiedy korale moje bardziej dojrzale<br />
Namiętnie szeleszczą i się rumienią<br />