z jego ramion spróchniałych<br />
i porwała mnie w mroku<br />
żyjących, kamiennych obłoków.<br />
Podrywa się z wodnistej topieli,<br />
skacze wokoło moich pragnień.<br />
Unosi moje skrzydła do lotu<br />
by zatracić bezbarwne sny.<br />
Daje zapłatę słońcu za następny dzień.<br />
Pachnie jak cisza jego serca.<br />
Oddaje nocy płomienny cień<br />
by powróciła jutro na swoje miejsce.<br />
<br />
Zabiera mnie dalej niż wiatr.<br />
Czyta we mnie literami duszy<br />
i przekształca się w nieistnienie.<br />
<br />
Ta co ocaliła mnie, odchodzi.<br />
Zostawia swą córkę - byś <br />
widział kolory jej serca - <br />
tęczę.