zimno w palce jak
bezdomne marzenia ogrzać
głupie zasady
przestały mieć znaczenie
w wypalonej pustce
urazy już nieważne
nie czuję drapieżcy
zbawienie dla duszy
pożegnałam czule
warkoczyki we włosach
i nieobecnego ojca
szeptem wskazała mi drogę
gwiazda na czole cyganki