fb

Czy na pewno chcesz usunąć swoje konto?

Usunąć użytkownika z listy znajomych?

Czy usunąć zaznaczone wiadomości z kosza?

Czy chcesz usunąć ten utwór?

informacje o użytkowniku

Dołączył:

Miasto:brak

Wiek:2024

zainteresowania

znak zapytania

Uzupełnij profil, aby twoje dane były widoczne.

kilka słów o mnie

statystyki utworu

Średnia ocen: 0

Głosów: 0

Komentarzy: 2

statistics

inne teksty użytkownika

brak utworów...

A A A

0

En route (powieści cz. I)utwór dnia

Autor:komentarz Kategoria:Inne Dodano:2006-06-23 01:48:53Czytano:219 razy
Głosów: 0
Hubert był w drodze.<br />
Siedział wygodnie w fotelu obitym miękkim, czerwonym pluszem i zamyślonym wzrokiem spoglądał za okno. Rozmyślnie wybrał miejsce tyłem do kierunku jazdy, dzięki czemu widział krajobrazy nie przybliżające się, lecz oddalające. Każde mijane drzewo, każdy kamień i każdy dom (domów zresztą &amp;#8211; co zauważył &amp;#8211; było coraz mniej) znikały, czy raczej zmniejszały się nieubłaganie wzdłuż linii perspektywy do mikroskopijnych rozmiarów, zanim jeszcze zdążył im się przyjrzeć. Dawało mu to przyjemność podróżowania w nieznane i zostawiania wszystkiego, czego zaznał [do tej pory], za sobą. Stwarzało też wymarzone warunki do rozmyślania. Na wiele godzin &amp;#8211; bo droga była daleka &amp;#8211; niewielki przedział z brązowymi ścianami i fotelami obitymi czerwonym pluszem, stał się dla Huberta prywatnym kosmosem, którego on sam był [centrum]. Wszystkie sprawy &amp;#8211; [bardziej] i mniej ważne &amp;#8211; krążyły teraz w tej ciasnej przestrzeni po orbitach umysłu Huberta. Starał się tylko nie myśleć o tym, że ten czerwono-brązowy przedział był jednym z dziesiątków, może nawet setek tysięcy podobnych; pozwolił sobie o tym zapomnieć i w wyobraźni uczynił go wyjątkowym i niepowtarzalnym.<br />
Wbrew temu, co mogłaby sugerować pewna nonszalancja w sposobie, w jaki Hubert siedział i patrzył za okno, nie była to podróż donikąd. Przeciwnie &amp;#8211; Hubert był zupełnie świadom zarówno jej celu, jak i tego, że z każdą minutą zbliża się moment, w którym będzie musiał opuścić swój przedział; o chwili tej nie myślał ani ze szczególnym utęsknieniem, ani z niechęcią &amp;#8211; afirmował po prostu to, że kiedyś ona nadejdzie i że trzeba będzie stawić jej czoła (tak, &amp;#8222;stawić czoła&amp;#8221; &amp;#8211; właśnie tego wyrażenia używał Hubert, zresztą na wpół tylko świadomie).<br />
Jechał do Vimardy, miejsca, którego nie było na żadnej mapie, do którego oficjalnie nie kursowały żadne pociągi, o którym on sam &amp;#8211; niepospolity erudyta &amp;#8211; dowiedział się z własnych snów (choć przez całe dojrzałe życie nie wierzył w iluminację z gorliwością, która kazała mu wyśmiewać zwolenników tej teorii). Jechał tam jako reporter, badacz, literat, jako turysta. Przede wszystkim jednak jechał tam jako poszukiwacz skarbu, jakim jest poznanie.<br />
Znał zatem cel, ale nie znał przyczyn &amp;#8211; i w gruncie rzeczy nie chciał ich znać. Nie wiedział, dlaczego tak naprawdę jedzie do Vimardy. Mógłby oczywiście wymyślić sobie jakąś odpowiedź &amp;#8211; wymówkę przed własną ciekawością &amp;#8211; na przykład: że jedzie tam dlatego, ponieważ sny o tym miejscu od kilku nocy nie dawały mu spokoju. Byłaby to zresztą odpowiedź równie dobra, czy też równie zła, jak ta, że jedzie tam, ponieważ urodził się dwudziestego maja, ponieważ układ gwiazd był wtedy taki, a nie inny, ponieważ fotele w przedziale wyłożone były miękkim czerwonym pluszem.<br />
&amp;#8221;Nawet jeśli przyjmiemy - myślał Hubert - że jakakolwiek przyczyna możliwa jest do ustalenia, że pojęcie przyczynowości nie jest tylko sztuczką, jaką umysł ludzki wymyślił dla oszukania samego siebie, pozostaje jeszcze kwestia łańcucha przyczyn. Każda wszak przyczyna ma własną przyczynę, ta znów swoją i tak dalej, aż do pierwszej przyczyny &amp;#8211; przyczyny wszelkiego ruchu, samonapędzającej, która sama już przyczyny nie potrzebuje. A zatem - myślał dalej - żeby móc z całą pewnością ustalić przyczynę mojej podróży, należałoby zacząć od ustalenia istoty absolutu, istoty Boga. Jakkolwiek pociągająca to perspektywa, odkrywanie pierwszej przyczyny na razie mnie nie interesuje. Jeszcze nie.&amp;#8221;<br />
Gdy patrzył na mijane drzewa &amp;#8211; pociąg jechał tak szybko, że Hubert nie mógł nawet rozpoznać ich gatunku &amp;#8211; nabierał pewności, że podróż ta odmieni go na zawsze. Nie było mu smutno ani wesoło &amp;#8211; nauczył się opanowywać tak proste uczucia jak radość i smutek; wykorzystywał je tak, jak wytrawny kucharz wykorzystuje przyprawy &amp;#8211; mieszając w odpowiednich proporcjach, otrzymywał cały bukiet rozmaitych, wymykających się opisowi emocji.<br />
Hubert, mimo że lubił podróżować &amp;#8211; robił to rzadko. Podróże nastrajały go zawsze refleksyjnie, pozwalały jego myślom wypłynąć na szerokie wody &amp;#8211; a uwielbiał rozmyślać. Właśnie dlatego zawsze wybierał archaiczny środek transportu, jakim był pociąg &amp;#8211; z szacunku dla własnych myśli.<br />
znaczek info

Aby dodać komentarz musisz się zalogować.


znaczek info

Nikt nie zrecenzował tego utworu

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Bez tych plików serwis nie będzie działał poprawnie. W każdej chwili, w programie służącym do obsługi internetu, można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego serwisu bez zmiany ustawień oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji w Polityce prywatności.

Zapoznałem się z informacją