A wciąż gdzieś Jesteś<br />
Sójrz<br />
Właśnie przepływa Latający Holender<br />
Szalonym dryfem przebija stopy<br />
I dłonie. Otwiera rany<br />
Aż lekceważeni przez obolałe powroty<br />
Przyjdą następni nie zrozumiani<br />
W poszukiwaniu osobistych krawędzi<br />
Jako ta NIE-PO-TRZE-BNA-EZJA<br ?>
<br />
To wtedy właśnie Jesteś<br />
A wciąż nie ma Cię<br />
Przykryty skażonym wiatrem boleśnie<br />
Wtedy, jak żadne słowo oszczędne<br />
Do góry obraca wyklute wspomnienia<br />
I chyli się w morzu ciemności<br />
Choć przedtem tak lekko na do widzenia<br />
Przebierał palce a może wiersze<br />
To wtedy wciąż nie wierzymy<br />
I nie zagramy siebie znów<br />
Okryci o świcie sercem<br />
Tacy sami a przecież nie my<br />
Na zwykłych kartkach listów<br />
<br />
Choć nie ma Cię a Jesteś<br />
Choć Jesteś a nie ma Cię<br />
Spójrz, wzlatuje z oddechem chmur<br />
Oddarty na krople uśmiech<br />
Z jednego płóciennego kawałka deszczu<br />
żagiel by z niego uszyć mógł<br />
Co nosił będzie Latający Holender<br />
Spójrz<br />
Szalonym dryfem on tam i tu<br />