jakże zdradliwa i błoga zarazem
A druga to smutek,
nigdy nie trafia w odpowiedni moment,
Trzecią jest złość,
która ciska mną, gdy widzę Cię beze mnie,
Czwarta, o zazdrości,
największe jej połacie,
tkwią teraz we mnie,
i rażą niemiłosiernie.
Niczym ptak bez skrzydeł,
tak cierpię..
O jakiż los zgotował mi dziś Eden,
ale wierzę..
Wciąż wierzę, że,
wiara, to klucz,
klucz owy posiadam,
lecz jak go użyć ?
Udzielisz mi pomocy..?
Może Ty, Allahu ?
A może Ty drogi Zeusie ?
Buddo, i Ciebie proszę o pomoc !
Pustka.. Samotność..
Czekają mnie,
bo ni Budda, ni Allah, ni Zeus,
nie pomogą uwolnić mej duszy,
bo w miłości i smutek,
i złość i połacie zazdrości,
tworzą wnet miłość jedną:
miłość bez wzajemności..