lód balansuje na rzecznej fali,
wszem słychać szronu pieśni srebrzyste,
witraż pajęczyn szyby nam bawi.
Oczy gwieździste wpatrzone w północ,
dzieci budują śnieżne figury,
rozwiewa pola wiatr zamaszyście,
przyszły już białe zimowe chmury.
Kamień pod blokiem topi się cały
ciąg wehikułów i garaż mały,
płatków sto wzorów, orła też macie
drzewa zastygły w cukrowej wacie.
Nawet drogowcy jak co rok w szoku
pośród meteo, prognoz i skoków
blade ich miny, spętane dłonie
mikołaj sanie gna po betonie.
Mogę z uśmiechem powiedzieć skromnie
gdyby miał liczyć na polskie siły
strajk reniferów wróże spokojnie
opuściłby nas, mailem śląc miny.