moją spieczoną stopę<br />
wiatr rozmywa<br />
senne spojrzenie<br />
stawiam kolejny krok<br />
daleki od jutra<br />
chcę to wypluć z siebie<br />
muszę to zgubić<br />
a wokół mnie <br />
tylko piasek<br />
i mgliste fatamorgany<br />
cudzych myśli<br />
<br />
przechodzę obok <br />
drętwego kształtu<br />
pozornie głuchego<br />
chwilowo rzucam<br />
na niego swoje słowa<br />
dotykam kolejnego złudzenia<br />
muszę znów szukać oazy <br />
w jego umyśle<br />
choć pustynia pali się<br />
bez końca<br />