Proste słowa same pchały się na język
Przemilczałem sprawę dyskomfortu i zażenowania
Sposobem ocierania twoich ud o moje pośladki
Usłyszałem głos
Gdzieś głęboko pod sklepieniem czaszki
Grzeszysz!
Zażenowanie rosło wraz z upływem czasu
A ja zgrzeszyłem jeszcze nie raz
Zanim nastał świt i zamilkły głosy