w jego spojrzenie zatrute.<br />
<br />
Otaczam martwym językiem<br />
krąg jego subtelnych myśli.<br />
<br />
Wbijając palce w sumienie<br />
nasza ziemia ucieka spod nóg,<br />
słychać tylko hymnu upadłego<br />
stoczony, upodlony jęk.<br />
<br />
Czerwone znaki wśród<br />
wodnych płomieni żaru,<br />
co kiedyś mnie palił za dnia,<br />
rosną bujnie zasłaniając czas<br />
mojego życia.<br />
<br />
Pochłonie go wszystko,<br />
co tylko słowem nazwać mógłby,<br />
ale nie ucieknie od kary,<br />
jaką we mnie wymierzył...