prostymi słowy postraszył ludzi
że smok straszliwy oczy swe otworzy
a ich królestwo w perzynę obróci.
tymczasem Janek herbu mąciwoda
garnkami stukał o brzeg jeziora
mówiono o nim ze dziwak straszny
a on w dziewczynach bzika swego świadczył.
kiedy to porą prosto przed wieczerzą
przechadzał się snadnie po wśród swych wywodów
zamknąwszy książkę spoglądał na gwiazdy
wtedy usłyszał ryk jakby z pobliskiego grodu.
ciężki i wartki kielich do wypicia
pannę z komnaty porwała Smoczyca
szponami trzymając leci nad basztami
za nią stu strzelców furkocze strzałami.
Spojrzał wtedy Janek w niebo z niepokojem
cóż to za ptak przeleciał nad domem
podrapał głowę, krzyk wołał ratunku
miecz swój ujął w dłonie popędził w kierunku.
Wskoczył na konia- galop, rżenie, tentend
po śladach na granicie nocy jako wielki bęben
popłynął za głosem serca niech mu będzie biada
gdy oko w oko z gadziną się swata.
Podjechał po cichu pod pieczary wrota
płacz dało się słyszeć, widać Panna szlocha
wyciągnął swój siepacz krok po kroku wchodził
z przerażenia tylko odwagi narodził.
bluszcz odgarnął ostrzem słyszy jak gad dycha
czy ogniem go porazi, coś w oddali miga
ognisko pomyślał i zza skały wyszedł
czy ktoś piękną damę uwięził tu skrycie.
zobaczył wtem smoka w jego legowisku
jako zabawkę dzieciom była i księżniczka
śpiewała pieśni ludowe o owcach i pasterzach
a każdy z dziesięciu jaszczurów nie dowierzał.
Jan wyjął z kieszeni harmonijkę ustną
pieśniom o złotej sarnie uszy stworów musnął
zaczęli w hipnozie gęsiego wędrować
aż na skraju lasu do gór się kierować.
Kiedy melodia ustała przyszedł sen zimowy
pomyliły pory naiwne te stwory
Jan wrócił do zamku dostał gratulacje
zaproszony przez króla przybył na kolacje.
Poruszony historia monarcha wzruszony.
oddał za żonę księżniczkę z radości szalony
od dnia tej potyczki minęły dwa lata
na dworze przybyło o płacz w ich komnatach
ożenili się szybko mieli dużo dzieci a gdzie śpią wciąż smoki ogień zawsze świeci.