popiołem sypiąc myśli
bursztynem w oczy wiało
popadłem w obraz fikcji.
Rozwiane długie drogi
napuchły gwiezdnym pyłem
znów serce mi zabiło
w marzeniach słodko skryłem.
Naplotły się wspomnienia
wzburzyły wody czasu
jak życie się odmienia
gdy nie ma piekna lasów.
Jęknąłem w duchu skrycie
w dłoniach ukryłem smutek
zabrzmiało w uszach wycie
więc powiem bez ogródek.
Zabrakło mi płomienia
ja niby hart na smyczy
gnieżdzą się ogniem rządze
a dusza z płaczem krzyczy.