Gdy akacji rozchodzi się woń<br />
Rozpoczynam rytuał - mój odpoczynek w mojej oazie przed otwartym oknem.<br />
I ofiarę dziękczynną składam ku baldachimom Boga<br />
Za to że dają ukojenie spokojem i milczeniem w moim dysonansowym świecie.<br />
<br />
To czas kiedy śpię, choć otwarte mam oczy<br />
A śnię o byciu tu na zawsze w postaci drzewa niemego - najlepiej ukochanej kwitnącej akacji.<br />
Bo to tak piękne milczeć i czuwać<br />
Kołysać się z wiatrem i bać się jedynie burzy<br />
Rozszalałej nad konarami.<br />
<br />
Gdy księżyc podąży wraz z nocą poza sklepienie nieba i ziemi<br />
Z pewnością nastanie nieupragniony dzień.<br />
Choć tej pewności mogłoby być jak najmniej.