smagasz się pośród milionów bzdurnych słów
zaprzeczasz sobie
zaglądasz w oczy prawdzie przez zamglone okulary
dzielisz swe serce jak tort pomiędzy gości
lecz jaka jest prawda?
pościsz marnując wszelkie nuty pięciolinii
kiedyś pękniesz nucąc ich pieśń
słuchaj...
dźwięk jak ogień topi łańcuchy
lecz okowy przyszłości wróżą porządek
nie słuchaj mrzonek
jesteś podzielony
wyplatasz zdania nerwowo
kiedyś będzie koniec.
hmm... tylko w jakim znaczeniu?