bym zobaczył swoją twarz
owad co tańczył wokoł lampy dawno zdechł
zapisane imię na szkle pokrył kurz
odeszłaś z innym
z pocałunkiem naszych dni
po policzkach popłynęły
zimne łzy
oczy jak brylanty lśnią
zadrwiłaś ze mnie
poczułem się jak głąb
chcesz wrócić odwrócić los
jest już zbyt pożnio odłużmy to
moze spotkaja się nasze dłonie
lustro zielone przyniesie nadzieje