Zapłakane ulice obserwuję<br />
z ukrycia.<br />
W moim małym zakątku<br />
pod rynnami...<br />
Widzę, jak brakuje im życia.<br />
Ukrywam cień nadziei<br />
między snami...<br />
Zabłąkane dusze lewitują,<br />
błądzą...<br />
Szukają desperacko swego<br />
miejsca na ziemi.<br />
Widzę, przerażona, jakie siły <br />
nimi rządzą...<br />
Odbierają im radość <br />
obserwowania zieleni.<br />
Zakopcone kominy wypuszczają<br />
dym rozpaczy.<br />
Bucha żal, cierpienie miesza się<br />
z powietrzem...<br />
Widzę ptaka, może on tez mnie zobaczy...<br />
ale nie, to tylko pył, co rozpłynął się<br />
na wietrze.<br />
Więc zasypiam w mieście moim<br />
zapłakanym.<br />
Wśród zaduchu, pośród złudzeń<br />
siedzę sama...<br />
żyję w mieście tak przez smutek<br />
opętanym,<br />
do którego poprzez kłamstwa wiedzie<br />
przerdzewiała Brama.