wiotkie płatków miały brzegi
deszcz łzami po nich spływał
rzeźbił rysy prostym ściegiem
potem spadły wszystkie płatki
nagi smutek tylko został
kolce same im sterczały
pomarszczoną ziemią wrosłe
przeniknione samotnością
która nigdy nie ma końca
wyczekują wciąż nadziei
nowej wiosny gdzieś idącej
kiedy przy nich się zatrzymasz
i nie będziesz chciał niczego
czasem trochę się czerwienią
potem mówią płać kolego