ujmując zimowy powiew rozmyśla
prowadzi dialog z sąsiadkami
ile to światła w teatrze cieni pogrzebane
tyle żarówek przepalonych w głowie
krajobraz zmienia się nieustannie
opcje napędzają świat
a ja niby w tłumie ciągle oświetlona
pracuje nocą
w dzień tworzę teorie
efekt oceny społeczeństwa tnie jak gilotyna
całokształt raportu populacji kaprysem losu
połowiczne zagrania szarości
reakcje przechodniów
bezimienne żarty z spraw ważnych
to właśnie tam ciężko rzucić mi światło
może stoję za daleko
a może zbyt blisko tak.