wielki śmiech na sali
nasze umysły byle co karmi i byle co bawi
co dzień w szarych pajęczynach
życie wypuszcza nas na wybieg
pośród tężyzny umysłów, bezsensownych klitek
gdzie ta dynamika
dawny bigiel mas
ktoś zaślepił głowy
i już nie ma nas
drażni psy euforii stojąc obok co dzień
pod młotek idzie wiele ślicznych rzeczy
pięknych marzeń, smaków, płatnych upokorzeń
tyle godzin wyczekanych
wzrokiem ciągle ryte ściany
magiel dusznych zmartwień
krytych smutków wielkich pragnień
wszystkiego co w sobie mamy