wizja po obejrzanym koszmarze z ulicy wiązów.
ostrze brzytwy
spływa
ocierając się niby śmierć
chronicznie przejeżdża
mijając krawędź szyi
drży pod warstwami skóry
tchnieniem metalu
wibruje w rytm tętna
wszystkie te ekscesy
wymysły insomnii
znikają
jak zły sen
przecierasz oczy
pozostaje pustka
ręce zroszone kroplami
woda paruje tkając pejzaż
jak fatamorgana
znów usnąłeś w wannie.