która pomyka chyżo,
wśród wód skondensowanych
z łez deszczu w międzyszybiu.
a czasem dziwną zjawą,
która szyderczo patrzy
z nieskładnych słowotoków,
gdy pleciesz trzy po trzy.
wtedy maluje obraz
mocno przerysowany
żeby urzekał krótko,
a później tylko mamił.
zgubiony w drogowskazach,
które szybko znikają,
bo były ustawione
w poszukiwaniu raju .