Takie zwyczajne, bo rymowane.
Wokół kręciły się stada meszek.
Słały na "biało" łąkę dywanem.
Wcale nie zawracał na nie uwagi.
Liczył zgłoski, pisał przenośnie.
Unikał inwersji, używał magii.
Meszki krążyły gryząc nieznośnie.
One wiedziały dobrze co lepsze.
Nawet znały ukryte przesłanie.
-Napisz - mówiły - to białym wierszem,
porzuć naiwne rymy kochanie.
-To nie jest tak, że zawsze rymuję,
to trudny kanon i ogranicza.
Wśród słów bezliku gdzieś się znajduje,
to jedno piękne, którym zachwycam.