usiadła dziewczyna samotnie.
Patrzyła na wodę,
niczym na zwierciadło domowe.
Nie miała w sobie piękna Afrodyty,
Wiedzy Einsteina też nie.
Patrzyła jednak łagodnie,
bez bólu i straty samotności.
Spojrzała w dal, poza
i ponad świat.
Uśmiechnęła się czule,
czując blask słońca.
Po chwili zaś obróciła głowę i krzyknęła
bo za nią rósł cień
Jej osobistego Anioła.