Pokryty twórczym uporem od wspomnień<br />
Aż po łokcie. Przymykam świat gdy mierzy<br />
Wzrokiem wyblakłe pustki jak sen ogromne<br />
<br />
Wierząc szalonym obłokom w błękicie<br />
I murom których krzyk wciąż się czerwieni<br />
Patrząc na lata o numer za krótkie<br />
I dni co nocą szukają słońca promieni<br />
<br />
Wierząc i patrząc zdumiony w myślach<br />
Ocieram blask o dłoń kamienną rzeźbą<br />
Co pot wyciska prosto z serca<br />
Gdy nie potrzebne jest osobne słowo<br />
<br />
Wystarczy więc cień ułożyć na ciele<br />
Odkrywczym ruchem zamknąć kwiat iluminacji<br />
A stanie się czerń i biel choć to niewiele<br />
Lecz jest ktoś kto czeka tej kuracji<br />
<br />
Wierząc że taki kwiat zmieniony w żal<br />
Przez smar codzienności choć raz zakwita<br />
Patrząc w tak bliską choć jednak dal<br />
To tu, to blask, to kurz, to jest poeta