zabłąkane formy płyną po jego tafli
piraci dawno już zniknęli
ciskają gromy na innych wodach
czasem jakiś ptak przeleci
ale nie mewa ani nie rybitwa
jak trawka wyrwana niechcący
leżę zalany sobą
obserwuję będąc w niebieskich migdałach
pisk traw
szept ziemi
odlicza źdźbła jak
leniwy czas w zwyczajnym dniu.