kiedy niebo prawie się kruszy
uciekam w marzeń lunaparki
sięgam do dna spłowiałej duszy
najlepiej we wspomnieniach
przypomnieć smak dzieciństwa
w sadzie ze swoim dziadkiem
gdzieś nigdzie pośród gruszek
czereśni tak czerwonych
że teraz nie bywają
i słodkich wonnie jabłek
których już nie ma w raju
a pośród nich bociany
na starej topoli
puch leci z gniazd rozwiany
wiatrem poprzez pole
na którym stoję mały
zgubiłem się przypadkiem
taki to był dzień zachwytu
nie zobaczę go więcej
nie zobaczę się z dziadkiem