nie słyszę nic poza; oddechem wiatru,
szelestem traw,
wokoło mnie tylko woda i las,
bez życia,
drzewa nie rozmawiają,
śnią sen swój wieczny,
nie są w stanie się obudzic,
z nikąd pomocy ratunku,
mój krzyk w ciszy,
ledwie szept w tysiacu gwarów,
pojedyncze istnienie,
życie w krainie śmierci,
w pustce,
w nicości,
w obrazie mojej duszy.