przez niewidzialnego pasterza gonione,
do zagrody je wpędza,
zbierają się wszystkie dookoła globu,
nagle pastuszek postanawia je rozgonić,
bunt w jego szeregach,
ciemność białe baranki ogarnia,
jak zło z wnetrza człowieka wydobyte,
czarne chmury swieca oczyma błyskawic,
walczą między sobą,
huk jak krzyk przerywa cisze,
kolejny i nastepny,
cisza zapada,
deszcz jak łzy okaleczonych spadają,
koją nagrzaną ziemie
koja sumienie,
sen sprowadzaja na powieki,
znowu cisza,
wiatr rozgonił swoje owce,
tak jak życie ludzi rozdziela,
po walce, przemocy i płaczu,
cisza spokój sen,
do nastepnego razu.