rzucił w fale rdzawych przywidzeń
to jej skóra była tak gładka
to w jej włosach sypiał światłocień
lubiła stale żartować
kiedy była frywolnie młoda
w złotych liściach szeptała słowa
z twarzą czystą jak z nieba woda
malowała złote impresje
pociągnięciami od niechcenia
dojrzewała wraz z bratem wrześniem
kochała się w zwiewnych czerwieniach
potem jako dojrzała osoba
ogrzewała mglisty świat
paliła światła na grobach
kiedy w astry dmuchał wiatr
rude loki jeszcze pamiętasz
kiedy pijesz czerwone wino
ona w cierpkim smaku zaklęta
ciągle jest miłością jedyną