spadam w górę pośród ludzkich słów
Ty za to
sklepiasz wszystkie moje myśli
w mózgu pełnym bzdur:
zasypiasz kiedy pora,
w czas projekcji wstajesz
dusza pokazuje
Twój pierwotny dialekt
wiją się po kątach
One!
niezdecydowane
galimatiasy pytań
w koszu w prost powstałe
pośród wtórnych przybierają wielkości
transsugestia zdarzeń śle list ku małości
malujesz okna
w deszczu swych erekcji
wtedy klaps!
zapomniane myszki
pogubione zorze
frywolny to obraz w śniętym tym kolorze
a jednak
można i każdy z nas potrafi
powiedzieć dziękuję
to nie euro
i w swym sercu strawi
zabunkrowane dwa złote
w skarpecie po dziadku
bez wartości, lecz warte fortunę
mając owych w garści
Ja wplątuję w spadku.