jak lubieżnie ocieram się o śmieszność
wiszące ogrody dają doskonały punkt podparcia
dla wysokiego czoła
i łatwiej ukryć ostrze pod bluszczem
sprowokowane pochodnie dają więcej światła
niż zasugerowanego z premedytacją ciepła
a trzepot ptasich skrzydeł ledwo dociera
z zamkniętej na skobel woliery
a jednak zawsze nadziewam się na stalowe ostrza
nic nie sprawia nam tyle radości
jak przykryta stertą gnijących liści
nadpsuta rozkładówka ciała