To oszczerstwem była jego sczerstwiała mowa<br />
Jak śmierć martwej uczuciowo Helenki<br />
Wzniesionej na piedestał w satynie<br />
Która się unosi na palcach delikatnie<br />
Z rękami w modlitwie wzniesionymi<br />
Przytulanką, które były mu gdy spadł deszcz<br />
I uderzał o zardzewiałe rynny osłaniające jego serce<br />
Gasząc czerwone świece, porozstawiane po pokoju<br />
Pozostawiając tylko przykry zapach...<br />
I słowa na ścianie z błaganiem o prawdziwą miłość...<br />