<br />
<br />
Co jeśli nie istnieje pojecie rzeczywistości? Co jeśli to, co uważamy za rzeczywiste jest jedynie wytworem naszej wyobraźni, a my sami jesteśmy jedynie projekcją jakiegoś niezwykłego &#8222;snu&#8221;?<br />
Moglibyśmy przyjąć, że to nie my panujemy nad myślami, a myśli panują nad nami. Model wszechświata podzielony na świadomości nadrzędne i podrzędne, bezustannie toczące między sobą walkę, nie o dominację, a kształt &#8211;sposób wyrażenia- rzeczywistości, w której są zawieszone. Nie człowiek, a myśli. Wtedy moglibyśmy odrzucić sposób myślenia jako, sposób na poznanie niewiadomego, a zagłębić się w istotę rzeczy, jaką jest pojęcie nieskończoności naszych możliwości poznawczych. Za pomocą umysłu poznawać to, czego nie zbadamy dotykiem, słuchem, wizją. Coś, co jedynie umysł jest w stanie pojąc. Gdyby, założyc, że to, co nas kreuje, powołuje do egzystencji, wyposażyło w inne zmysły, abyśmy nie dostrzegali możliwości naszego umysłu, to moglibyśmy wysnuć wniosek, że po odrzuceniu tych zmysłów stalibyśmy się równi tej sile sprawczej. Zawisnęlibyśmy, w nieskończonym uniwersum, w którym dostrzegalibyśmy niepoznawalne i rozumieli to, co niepojęte. Swojego rodzaju bóstwa zakrzywiające zastaną rzeczywistość dla własnej wygody, aby dostosować ją do siebie. Miliardy łańcuchów zdarzeniowych, na które składają się wszystkie działania i czynniki związane z egzystencją nieskończonych świadomości. Jeśli jedna rzecz, czynnik, uległaby zmianie, wtem zmieniłaby się cała dotychczasowa rzeczywistość. Kreowanie świata poprzez wspólne dostosowywanie go do potrzeb wszystkich. Niemal idealny wzór współpracy, doskonały wzorzec demokracji. Wszechświat rządzony przez świadomości zmieniające go na własne potrzeby. Słowo &#8222;walka&#8221; jest tu nie na miejscu. To nie walka, tylko wspólne dążenie do doskonałości. Jedności, która zrodzi nowe istnienia, dążące do tego samego. Nieskończony, idealny łańcuch boga. Świadomość doskonała, bo wciąż rosnąca. BÓG TO MY.