próżnia w natłoku krzyżuje ręce
jak gwóźdź w przesłaniu przybitym do stołu
plądruje winorośl, powłoki kiście.
Ubrany w słowa z czapką na głowie
okryciem dziwnym bo z zapytaniem
czy to już ze mnie spadają liście
czy dorosłości dostałem znamię.
Warkocze ciężkich oliwnych przeżyć
w przysłowia nauk jako o życiu
splamiły duszę nie szczędząc bólu
były nauczką, również mi biczem.
Spalona przestrzeń w ciasnym temacie
jeśli tak czujesz również wystajesz
odmienny człowiek odmienne życie
do grupy wielu sobą przystaje.
Pozostań mądry w mądrości umęczonych chwil...