DRŻĄCE RĘCE MUSKAJĄ PĘKNIĘTE KLAWISZE
KURZ LEKKO UNOSI SIĘ NA SOSNOWEJ KOMODZIE
W ODDALI POZOSTAŁ TYLKO ZEGAR, CICHO TYKAJĄC...
NIKT GO WIĘCEJ NIE NAKRĘCI.
WIEM...CZAS UCIEKŁ, TEN ŚWIAT JUŻ DŁUŻEJ DOMEM DLA MNIE NIE BĘDZIE...
CICHY ANIOŁ PRZYSIADŁ SIĘ DO MNIE BY WSPÓLNIE ZAGRAĆ PIEŚŃ WSPOMNIENIA
KIEDYŚ BIEGLIŚMY TĄ DROGĄ RAZEM
DRZEWO WIŚNIOWE KWITŁO ZA OKNEM
WALCZYŁEŚ DZIELNIE.
NIE JEDNĄ RANĘ I NIE JEDNĄ BLIZNĘ ZOSTAWIŁ CI WRÓG
KŁAMAŁEŚ
ZAPOMNIAŁEŚ!
CZEKAŁAM TAK DŁUGO, W NADZIEI
ŻE TO TY ZAGRASZ KIEDYŚ ZE MNĄ NA TYM FORTEPIANIE
KAŻDEGO RANKA LISTONOSZ GASIŁ NADZIEJĘ
A JA JAK ZAWSZE SZYKOWAŁAM CIEPŁĄ HERBATĘ
TERAZ PAMIĘTAM TYLKO BOLESNE SPOJŻENIE UCIEKAJĄCE PRZED PRAWDĄ
ANIOŁ ROZWARŁ SWE SKRZYDŁA, OBJĄŁ CZULE MNIE...
SPOTKAĆ SIĘ NAM MOŻE DANE BĘDZIE SZCZĘŚLIWSZYM CZASEM,
TAK DALEKO JESTEŚ...
GŁOS JAKIŚ OBCY Z ULICY SIĘ PLĄCZE
KRZYK DZIECI, KOBIETY BIEGNĄCEJ
PIJĘ JUŻ ZIMNĄ HERBATĘ NIESTETY
LECZ GORZKA ZBYTNIO SIĘ STAŁA
SĄSIAD CIEKAWIE WYGLĄDA ZZA OKNA, NIBY ŻE MACHA, POZDRAWIA, COŚ MAMROCE
UCIEKAM MYŚLAMI DO TYCH CHWIL, TEGO SŁOŃCA NAD NAMI
KIEDY TO BYŁO?
GODZINY LATAMI NAMIĘTNIE SIĘ STAJĄ.
NIEBO BŁĘKITNE I SŁONCE GORĄCE-TERAZ GRANATOWO-CZARNE
NIEZIEMSKO PALĄCE
INACZEJ NAWET KWIATY PACHNĄ
TAK SZTUCZNIE
TAK OBCO
WIEM JEDNAK, ŻE WY JESTEŚCIE SZCZĘŚLIWI
MOI „KOCHANI”
RANY I BLIZNY NIE BOLĄ JUŻ WCALE
WRÓCĘ NIE DŁUGO
NIE OBAWIAJCIE SIĘ
ZNÓW SPOTKAMY SIĘ W PURPUROWEJ MGLE
TERAZ TYLKO SŁUCHAJCIE JAK DLA WAS GRAM...