zdjął płaszcz człowieczej godności
by powiesić go w szafie
absurdu i groteski
molom na żer
okrywasz swoją istotę
kiczem szmat
materiałów zwojem
zaczyna cię wreszcie gryźć i uwierać
cienki
ciasny
niemodny
nie wyjdziesz w nim na zewnątrz
nie pokażesz się nikomu
wytkną cię palcami
gdy
przemykając w pośpiechu ulicą
będziesz oglądać
sztuczne twarze manekinów sklepowych
stojących w lansowanej pozie
nadętych ust
wygiętych w ironicznym półuśmiechu