Rozczesuje kołtuny,
A niektóre jeszcze bardziej plącze.
Gniew cicho siada na łóżku,
Przygląda się uważnie każdemu ruchowi.
Wychodzę.
Zbrodnia owleka me ciało starą szmatą.
Wyglądam całkiem nieźle,
Tylko kolor nie pasuje do myśli.
Krew dopina guziki,
Dobiera dodatki.
Odchodzę.