nie wiesz w co przeistoczy się
ta larwa nieznanego
za drzwiami stoi przyszłość
patrzysz na nią
posępnie
motylem nie będzie
tulisz się do drzew niczym samotne dziecko
oddychasz
płoniesz
ostatni raz nim się zestarzejesz i trzaśniesz drzwiami
na antypodach życia