patrz, to odpadają złe interwały
Fala za falą, zbierasz z mych wypustek
co spadnie, krew na daną przez tłum chustkę
Mniej tu baśniowo, a jednak zostajesz
Gdy doświadczasz fali, myślisz, że to grabież
Masz na mnie radio z jednoznacznym skutkiem
Tortura mózgów obrośniętych tłuszczem
Skończy się brawura z okna zamknięciem
pozostanie z ciebie obrzezany pień
Myślałem, że to koniec - ale ile
można znieść człowieka o jednej ksywie
Sypią się nastroje, wraz bardziej krzywe
Kojarzysz swój stan z atomowym grzybem
Będzie luz, warunki zmieni wszakże śmierć
lecz gdzie w spaczonym życiu znaleźć szczęście?