stoję we mgle
gęstej jak smoła
spadającej na głowę niby wosk
nie ma znaczenia życie
tłucze coś w duszy
kuje serce aż żal
wszystko jest pozorne, nietrwałe
kiczowate w swojej bezradnej postaci
a najgorsze, że w szczeniackich latach nie myślałem inaczej
toast tej myśli!
zaprawiam gorzałkę tojadem
bo nie żyć to być trucizną dla ogółu
a Ja mam częsty zgon
lecz winą innych zatrutych
umieram pod skalpelem przykrości
topiąc się w sposobności utopienia smutków.