zewnętrznie spokojny
wewnątrz huragan lęków
nie wiem co począć
łapię księżyc za dziobate lica
tak dzień za dniem
i choć wszyscy wołają za mną
będzie dobrze
że spełni się sen
ja wiem!
skończyła się passy mień
teraz już jestem passe
O sacrebleu
co los postanowi
czy szanse mi da
wariacje latawce
grymasy spod tła
pokerowej twarzy
prawda mdła
Będąc sobą zakładamy maski lecz nie groteskowe jak Gombrowiczowskie, skrywamy prawdę o szczęściu bo musimy by pokonać gorsze dni.