dla zabicia nieodgadnionego czasu
o krawędzie nieostrych chwil
kaleczy się moje przeznaczenie
które co drugie dzień
miewa przejściową chandrę
Sztuki przemijania
uczę się sumiennie
wypatruję boleśnie okazji
bo wciąż niezłomnie wierzę
że przyjdzie taki czas
w którym je zabiję