artystycznego odreagowania. Uwiecznienia tego, co im w duszach grało.
- Fascynujące.
- Pewnie, że tak - zgodził się elf. - Wasi uczeni od lat łażą po jaskiniach i szukają śladów
praczłowieka. A ilekroć znajdą takowe, są niepomiernie zafascynowani. Znajdują bowiem dowód na
to, że na tym lądzie, i w tym świecie zarazem, nie jesteście przybłędami. Dowód na to, że wasi
przodkowie zamieszkiwali tu od wieków, do ich spadkobierców zatem ten świat należy. Cóż, każda
rasa ma prawo do jakichś tam korzeni. Nawet wasza, ludzka, której korzeni trzeba wszak szukać na
czubkach drzew. Ha, śmieszny kalambur, nie uważasz? Wart epigramatu. Lubisz lekką poezję? Jak
myślisz, co by tu jeszcze dorysować?
- Dorysuj praludzkim łowcom wielkie, w zwiedzione fallusy.
- To jest myśl - elf zanurzył pędzelek w farbce. - Kult falliczny był typowy dla prymitywnych
cywilizacji. Może to również posłużyć powstaniu teorii, że rasa ludzka ulega fizycznej degeneracji.
Przodkowie mieli fallusy jak maczugi, potomkom zostały śmieszne, szczątkowe kutasiki... Dziękuję,
wiedźminie.