oddechy nostalgii, na sercu dłoń
spuszczony wzrok wciąż szuka w podłodze punktu,
który wreszcie odpowie na ważne pytania.
jak być niewinną dziewczynką
i kobietą jednocześnie ?
jak nie zgubić się wśród szarych ludzi,
którzy nie śmią marzyć i śnić o utopii...
słoń siedzi, zejść nie chce
obrażony jest chyba na mnie wielce.
spogląda błagalnie, o spacer w chmurach prosi.
już nie mogę słoniu, czas minął, litości.
muzyka przepływa jak dreszcze po ciele
jak krew w żyłach
jak uczucie spełnienia.
a maleńkie płomyki świec tęsknią do siebie,
ciepła dodają zimnej przestrzeni pokoju.
mojemu miejscu intymnemu, własnemu.
jestem nutą, gwiazdą, wspomnieniem, zapachem.
inaczej nie umiem,
chodźmy słoniu zatem.