Świadectwo prawdzie dać, <br />
Lecz podniósł się okropny krzyk: <br />
O sobie prawdy nikt nie chce znać. <br />
Podano mu cykuty łyk. <br />
Kłamcy wśród nas wciąż wodzą rej. <br />
Więc choć nie wolno z bólu drwić, <br />
Naukę weźcie z lekcji tej: <br />
I prawdomówność zgubna może być! <br />
Szczęśliwy kto uniknął jej! <br />
<br />
Bertold Brecht: Pieśń o Salomonie [tłum. Roman Kołakowski]<br />
<br />
<br />
<br />
Pan X dokładnie pamięta pierwszy dzień swojej nowej pracy. Prawdę powiedziawszy nie denerwował się wcale, jakby przeczuwając, że będzie to zarazem dzień ostatni.<br />
Pracę tę &#8211; bardzo przyjemną i dobrze płatną &#8211; znalazł pan X zupełnie niespodziewanie, przechadzając się pewnego dnia po jednej z najbardziej snobistycznych uliczek miasta W, pełnej luksusowych sklepów (uwielbiał chodzić po tych najdroższych sklepach, napawając się radością z tego, jak wielu rzeczy nie potrzebuje, by osiągnąć szczęście). Nagle na szybie wystawowej jednego z eleganckich butików zauważył niewielką kartkę, na której cienkim mazakiem skreślono pospiesznie słowa: ZATRUDNIę SPRZEDAWCę.<br />
Nie namyślając się wiele pan X przekroczył próg sklepu. Było to w czasach, gdy był jeszcze wysokim, szczupłym i niezwykle przystojnym młodzieńcem, zatem jakakolwiek rozmowa kwalifikacyjna była nieczystą formalnością. Już następnego dnia mógł rozpocząć pracę.<br />
Pan X rozpoczynał dopiero swoją przygodę z etyką od fascynacji sokratesowskim moralizmem (książek na temat Protagorasa i sofistów nie udało mu się wypożyczyć w lokalnej bibliotece), a zatem ponad wszystko inne stawiał wiedzę, prawdę i cnotę. W nowej pracy miał mnóstwo wolnego czasu na roztrząsanie etycznych zagadnień (jak się później okazało &#8211; również sprawdzanie ich praktycznych zastosowań) i z pewnością doszedłby na polu etyki do wybitnych osiągnięć, gdyby jego rozważań nie zburzył pierwszy klient, a ściślej &#8211; klientka. Była to kobieta gruba &#8211; nie tyle tłuszczem, co jakimś wewnętrznym zadęciem - o twarzy rumianej i nalanej, włosach związanych w cienki kok i świdrujących, rozbieganych oczkach.<br />
-Dzień dobry pani, w czym mogę pani pomóc? - zapytał pan X najuprzejmiej jak potrafił (a w gruncie rzeczy lubił być uprzejmy), błyskawicznie zjawiając sie u boku nowej klientki.<br />
Kobieta odburknęła coś niewyraźnie, po czym przystąpiła do przeszukiwania sklepu. Znalazła czerwony kostium - okrutnie pretensjonalny, jak się wydawało panu X &#8211; z którym szybko pobiegła do przymierzalni, z której wyszła dopiero po długiej chwili.<br />
-I jak się panu podobam? - zapytała na pół zalotnie, przybierając przed kryształowym lustrem butiku najprzeróżniejsze pozy.<br />
Wyglądała fatalnie. Zbyt wąska spódnica wypychała cały jej tłuszcz &#8211; czy też po prostu nadmiar powierza, którym była wypełniona &#8211; ku górze, nadając nalanej twarzy rumieńców barwy świeżego buraka, a całej postaci wręcz przekomiczny wygląd. Marynarka nie była w stanie ukryć zwieszających się smutno fałdów ciała na plecach i bokach.<br />
-Wygląda pani fatalnie &#8211; odpowiedział pan X z troską. - Jest pani stanowczo zbyt gruba i odrobinę za niska; w dodatku powinna pani jak ognia unikać czerwonego, gdyż kolor ten optycznie potęguje naturalną barwę...<br />
Kobieta rozdarła się niemiłosiernie, nie pozwalając panu X dokończyć zdania. Jej krzyk zwabił kierowniczkę sklepu &#8211; uderzająco podobną do klientki pana X, ubraną równie niekorzystnie i równie głośno krzyczącą.<br />
Pan X nie pracował w tym butiku ani minuty dłużej.<br />
Przez kilka godzin pracy zdobył jednak doświadczenie znacznie cenniejsze od wypłaty, której nie otrzymał. Poznał bowiem prawdę, która utorowała mu drogę do błyskotliwej kariery politycznej.<br />
Ludzie nie lubią, gdy mówi się im prawdę.