-Zapytał - Dlaczego byłeś zadufany w sobie?
Wywyższałeś się nad innych, odwracając głowę, wykrzywiając twarz,
wyśmiewałeś tych, którzy wiązali koniec z końcem.
- Odpowiedziałem - chciałem dotknąć tęczy, nie poddawałem się,
a codzienność uważałem za najmarniejszą z ziemskich rzeczy.
Drugi głos był głęboki, skalkulowany i zimny.
-Zapytał- Czemu nie wierzyłeś choć inni wierzyli?
-Odpowiedziałem - widziałem jak umierali niewinni pogrążeni w chaosie. Widziałem jad, który płynął, sączony w mózgi dla ukojenia strachu przez siewców nienawiści. Nikt palcem nie kiwnął, a obietnic było wiele.
Trzeci głos był chrapliwy jak u chorego starca, głęboko wwiercał się w umysł.
-Zapytał –Dlaczego nie zabijałeś? Przecież plewy trzeba oddzielać od ziaren, wypuszczać mlecz z chwastów i żywić się ich mięsem z krwawicy, bo taka jest kolej rzeczy.
-Odpowiedziałem- Nie mogłem. Zamknięty w sobie, wolałem po prostu być. Tak mnie nauczono.
-Myliłeś się – Odpowiedzieli. Odejdź, jesteś tylko niegodnym uwagi pyłkiem.