Tak kropla za kroplą ten Nektar uzdrawia
Tak litr za litrem za szczęście ktoś znów stuka
Szkiełko o szkiełko a wewnątrz ciągle pustka
Leci minuta za minutą i tylko diabeł cieszy się z tej pychy
Leci godzina za godziną i znów ktoś trwa tylko w pamięci żywych
Tak właśnie antidotum zamienia się w truciznę
Przechytrzyło swego boga i pozostawiło na nim bliznę
Gama szarości ogarnęła dziś przepaść
Między rzeczywistością a marzeniem niema różnic teraz
Więc toczy pościg za śmiercią jednak ona wygrać nie da
Pozwala zbierać mu bonusy by dotarł do bram piekła
Wierzył w swój nektar i ma swą nieśmiertelność
Wpisany w czarną księgę będzie trwał w niej na wieczność
Wyobraźnia każdego czasem zwodzi
Miało być bezproblemowo a teraz ta miłość go utopi
Izolatka uczuć został w niej zamknięty
Eskapizm go prowadzi wyjście jest nie tędy
Trudno spojrzeć prawdzie w oczy ale kiedyś trzeba
Na ostatniej stacji niech nie prosi aniołów o wybaczenie
Powtarzał sobie taka była wola Ojca
Kiedy życie źle zagrało on tylko się zwyczajnie poddał