wszystko powoli umierało
dusił się
przerażony jak zając
którego oślepiły reflektory
nadjeżdżającego samochodu
znał już wszystkie niuanse samotności
w domu pełnym ludzi
wyłoniła się z ciemności
idąc do niego pochłaniała ją
lśniąc jak najdroższy kamień
wziął ją z całej siły
jakie tkwiły w ciele
a ona wzięła jego
i oboje krzyczeli a potem
patrzyli na siebie
i byli zdziwieni