pachniesz cudnie ziołem , łąką
stoisz i nikogo się nie boisz
taka ze świerszczem i biedronką
któż ciebie kopo , piękna postawił
zielone mleko , pachnące w słońcu
schnące na wietrze , krowom stęsknionym
zwiezionym do stodoły w końcu
kopo , me dzieło , pięknaś i smukła
ładnie żeś jest postawiona
dołem zwężona środkiem wypukła
góra kopułą zwieńczona
schronienie dajesz przed żarem słońca
cieniem okrywasz spalone plecy
myślę nad przerwą taką bez końca
lecz jestem w pracy tu , a nie dla hecy
wieczorem schadza się też wędrowiec
miastowy, z dzisiaj poznaną panną
nie ma amanta , choć na wydaniu jest
bo jest bez morgów i trochę nieładną
nocna przygodo , zagadnięta dla hecy
trafiło mu się niby przypadkiem
z dziewką wyprawiać figlarne rzeczy
kurem budzony , ucieka ukradkiem
rano przychodzi do cię gospodarz
nie świadom tego co w nocy było
jesteś rozwiana spowita rosą
cóż tu u diabła się wydarzyło
piękna żeś wczoraj ,ty kopo była
dziś walasz się , po całej łące
przez jedną nockę żeś się zmieniła
któż ci dał radę ?-chyba zające
wysuszyć ciebie dość szybko muszę
stodoła czeka na wszystkie z was
skwar leje z nieba, ma się na burzę
wyżywić trzeba do wiosny nas